Jezus jest Panem. On pragnie królować również w naszej codzienności, czyli być obecnym w każdej czynności, którą wykonujemy z miłości do Niego i innych ludzi. Chrystus nie jest Bogiem dalekim, ale bliskim, który przychodzi - często niezauważony - i czeka na nasze zaproszenie, na odpowiedź naszego serca. On nigdy nie przestaje nas wołać po imieniu. Dlatego codziennie, bez ustanku musimy walczyć o nasze serca, aby w coraz większym stopniu należały do Tego, który je stworzył. Nie jest to łatwe, ale dzięki trwaniu w Jego łasce, wszystko jest możliwe.
Świat będzie nas zwodził, czyli pociągał nasze serca - które tak bardzo chcą być kochane - namiastką miłości. Nie ma ona mocy wypełnienia pragnień serca ludzkiego, bo to może uczynić jedynie Bóg; świat jednak będzie je nęcił, kusił i niepokoił czymś, co właściwie nie przynosi szczęścia, ani radości, ale daje ułudę ukojenia, które jest chwilowe. Świat nas nienawidzi, bo nie jesteśmy ze świata - jak pisał św. Jan - ale należymy do Boga. Jesteśmy Jego własnością.
Bóg jest Tym, który ma moc stwarzania nas na nowo. Jednym słowem potrafi podnieść nas z błota, w którym tkwimy: błota naszych grzechów, słabości, niedoskonałości, a my i tak często szukamy pocieszenia w świecie, któremu wcale na nas nie zależy. Dziwne to nasze serce, które jest nieustannie miotane przez fale kłopotów, niepokojów i lęków, a które może uspokoić jedynie Jezus.
Zapominamy, że On ma pod kontrolą nasze życie: opiekuje się nami i jak uczniowie w łodzi miotanej falami, z paniką w głosie wołamy: Panie, nie obchodzi Cię, że giniemy!? A On? On ze spokojem odpowiada: Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary? Panie, przymnóż nam wiary! - możemy odpowiedzieć - ufając, że nas wysłucha, bo tylko On jest wierny i wiary-godny. To jest pewne.
Wołajmy więc: Panie, przymnóż nam wiary i poślij nas tam, gdzie chcesz, abyśmy Cię głosili!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz