niedziela, 25 września 2016

O doświadczeniach i utrapieniach

Dziecko, jeżeli masz zamiar służyć Panu, 
przygotuj swą duszę na doświadczenia! 
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, 
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!  
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, 
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. (Syr 2, 1-3)

I już nie mogę powiedzieć, że nie ostrzegali. Nawet Syrach wiedział, że życie z Bogiem nie zawsze jest lekkie, łatwe i przyjemne. Jako wierzący w Chrystusa musimy być gotowi na doświadczenia, które przychodzą jakoś tak całkiem niezapowiedzianie (jakie one czasem potrafią być niekulturalne), a dużo trudnej jest nam wyjść z nich  cało (bez zbędnych siniaków). Syrach zachęca nas, abyśmy zachowali spokój serca i  cierpliwie wyczekiwali ratunku od Tego, do którego przylgnęliśmy. Czekali na pomoc od Boga, który jest wszechmocny. Naprawdę jest, choć nam się może momentami wydawać, że z tej wszechmocy nie korzysta (oczywiście zawsze tylko w naszym wypadku, bo u innych to już nie ma takich oporów), to właśnie On wie najlepiej kiedy i jak ma zadziałać. Wszelkie doświadczenia mają nas w końcu umocnić, chociaż kiedy się je przeżywa, to wcale tak nie wygląda. Raczej wydaje się, że nieuchronnie utoniemy i nic nas już nie uratuje. Ale jest Ktoś, kto czuwa. I nie zapomina o Swoim Przymierzu. Wcześniej czy później doprowadzi nas do końca naszej drogi na ziemi, tak abyśmy otrzymali nagrodę za udział w dobrych zawodach. 

Tylko nie traćmy nadziei, że On jest, że nas kocha, i że wie, co robi. 

środa, 14 września 2016

Burzliwa droga do wiary

       Jezus jest Panem. On pragnie królować również w naszej codzienności, czyli być obecnym w każdej czynności, którą wykonujemy z miłości do Niego i innych ludzi. Chrystus nie jest Bogiem dalekim, ale bliskim, który przychodzi - często niezauważony - i czeka na nasze zaproszenie, na odpowiedź naszego serca. On nigdy nie przestaje nas wołać po imieniu. Dlatego codziennie, bez ustanku musimy walczyć o nasze serca, aby w coraz większym stopniu należały do Tego, który je stworzył. Nie jest to łatwe, ale dzięki trwaniu w Jego łasce, wszystko jest możliwe.
      Świat będzie nas zwodził, czyli pociągał nasze serca - które tak bardzo chcą być kochane - namiastką miłości. Nie ma ona mocy wypełnienia pragnień serca ludzkiego, bo to może uczynić jedynie Bóg; świat jednak będzie je nęcił, kusił i niepokoił czymś, co właściwie nie przynosi szczęścia, ani radości, ale daje ułudę ukojenia, które jest chwilowe. Świat nas nienawidzi, bo nie jesteśmy ze świata - jak pisał św. Jan - ale należymy do Boga. Jesteśmy Jego własnością. 
       Bóg jest Tym, który ma moc stwarzania nas na nowo. Jednym słowem potrafi podnieść nas z błota, w którym tkwimy: błota naszych grzechów, słabości, niedoskonałości, a my i tak często szukamy pocieszenia w świecie, któremu wcale na nas nie zależy. Dziwne to nasze serce, które jest nieustannie miotane przez fale kłopotów, niepokojów i lęków, a które może uspokoić jedynie Jezus. 
       Zapominamy, że On ma pod kontrolą nasze życie: opiekuje się nami i jak uczniowie w łodzi miotanej falami, z paniką w głosie wołamy: Panie, nie obchodzi Cię, że giniemy!? A On? On ze spokojem odpowiada: Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary? Panie, przymnóż nam wiary! - możemy odpowiedzieć - ufając, że nas wysłucha, bo tylko On jest wierny i wiary-godny. To jest pewne. 

Wołajmy więc: Panie, przymnóż nam wiary i poślij nas tam, gdzie chcesz, abyśmy Cię głosili!