Ostatnimi czasy bardzo inspiruje mnie Pieśń na pieśniami. Warto do niej zajrzeć.
Słowa, które znajdują się w tytule, można odnieść do wielu rzeczywistości. Mówią one o trosce z jaką Chrystus opiekuje się Swoją Oblubienicą - Kościołem. Mówią też o relacji między mężczyzną, a kobietą. Ukazują nam obraz czułości i bezpieczeństwa, które kobieta otrzymuje od ukochanego.
Czułość. Tak trudno nam dziś okazywać ją sobie nawzajem. Zapominamy, w natłoku ważnych i ważniejszych spraw i innych takich tam, o delikatności w relacjach. Szczególnie w tych damsko-męskich.
Tak rzadko się dziś przytulamy, obejmujemy. Niektórzy mężczyźni (może kobiety też, ale nie spotkałam jeszcze takich) uważają nawet, że to jakieś kobiece fanaberie: te ciągłe czułości. Nie widzą potrzeby przytulania, okazywania delikatności swoim dziewczynom, narzeczonym, a potem żonom.
Ostatnio rozmawiałam z kolegą, który jest bardzo wierzącym mężem i ojcem trójki dzieci, o potrzebie przytulania, która jest w kobietach. O tym, że to naprawdę ważne. Kobieta, której okazuje się czułość, wie, że jest kochana, a to pozwala jej rozwinąć skrzydła. Jeśli nie otrzymuje wystarczającej "dawki" delikatności zamyka się w sobie, jak pączek róży, i wyciąga kolce. Wewnętrznie cierpi. Kolega ów bardzo się zdziwił. Zamilkł - zupełnie jakbym zburzyła jego dotychczasowe myślenie. Głęboko się zamyślił. Kilka dni później stwierdził, że dużo myślał o tym, co mu powiedziałam i postanowił zmienić co-nie-co w swojej relacji do żony.
Tak, bo czułość, przytulenie to nie fanaberia, tylko potrzeba kobiety. I mężczyźni też od tego łagodnieją :)
Trafiłam kiedyś, w otchłaniach Internetu, na cytat Janusza Leona Wiśniewskiego: "Kobiety najbardziej przywiązują się do mężczyzn, którzy potrafią ich słuchać, okazywać im czułość i doprowadzać je do śmiechu".
Pomyślałam: "Boże, jak on nas zna" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz