Autorka tekstu: Basia
Kiedy patrzę w lustro widzę tylko malutką, bladziutką,
słabiutką dziewczynę, która niczym nie przypomina żadnych piękności tego
świata. Ale im bardziej intensywnie się jej przyglądam, widzę, że ta dziewczyna
ma piękne oczy, usta, policzki, piękne włosy, a cera idealnie podkreśla ich
piękno. Zazwyczaj unikam wzroku tej dziewczyny w lustrze, ale tym razem długo
się jej przyglądam, i uśmiecham się do niej. Ona uśmiecha się z powrotem,
zwiększając mój uśmiech. Mówię jej, że jest piękna, a ona odwzajemnia ten
komplement tymi samymi słowami. Kocham ją.
Patrząc na świat oczami Jezusa, widzę nie tylko piękno innych
osób, czy świata dookoła mnie, ale również swoje. Widzę, że mam wady, ale
dostrzegam też piękno z jakim stworzył mnie miłujący Bóg.
„Cała piękna jesteś przyjaciółko moja”, tak mówi do mnie, i
do każdej z nas Jezus. Jeszcze bardziej zaskakująca jest kontynuacja tego
zdania: „I żadna zmaza w tobie nie powstała.” Przy tym słowach muszę już usiąść
i dłużej się nad nimi zastanowić. Przecież mam tyle wad, Jezu, jak możesz takie
rzeczy mówić właśnie o mnie? Ale to te
słowa ciągle powtarzasz, podkreślasz, przywołujesz, gdy tylko zaczynam wyliczać
swoje wady. Mówisz, że grzechy zostały przebaczone, rany uzdrowione, złe
skłonności i przyzwyczajenia zdjęte z mojej szyi niczym kajdany, które już nie
będą mnie pętały. Mówisz, że one nie stanowią prawdy o mnie. Dajesz prawdziwą
wolność. Pokazujesz prawdę.
Czy Bóg, który tak cudownie stworzył cały świat mógł popełnić
błąd i stworzyć jedno, jedyne stworzenie niegodne miłości? Czy tworząc piękne
kwiaty mógł zapomnieć podzielić się tym pięknem ze mną, nie udzielając go ani
memu ciału, ani duszy czy sercu? Czy mógł zapomnieć o miłości Ten, który
ukształtował mnie w łonie mojej matki? Zatem, prawda o mnie nie jest napisana w
czarnych barwach, nie ważne jaka jest historia mojego życia. W samym centrum
mojego życia jest światło miłości, które zapoczątkowało wszystko, nadaje
wszystkiemu sens, i stanowi źródło piękna, którego często nie widzę.
Jestem piękna, choć nie mam idealnej cery czy figury. Jestem
piękna, mimo tej krytyki, której musiałam się nasłuchać od swoich bliskich,
obcych i od samej siebie. Jestem piękna, mimo błędów , grzechów i
niewykorzystanych darów. Jestem piękna, bo On tak mnie stworzył. Jestem piękna,
bo On tak mówi mi za każdym razem, gdy na mnie spojrzy, a przecież Bóg nigdy
nie kłamie. Jestem piękna, bo mimo różnych niedoskonałości, jest w moim sercu
ten ogień miłości, który miłujący Ojciec tam złożył na początku mojego
istnienia. Choć mam wiele wad, mam w sobie dużo dobra i nieodkrytych skarbów.
Jestem piękna i jestem wartościowa – i to właśnie jest prawdą o mnie. Nie ważne
w jaki sposób szatan będzie próbował ją podważać. Bóg mówi mi co innego. To
Jemu zaufałam.